Relacje z innymi ludźmi – czy tego chcemy czy nie – stanowią nieodłączny element naszego życia. To jak one wyglądają i co do niego wnoszą, często ma bezpośrednie przełożenie na nasze samopoczucie. Pomimo tego, że są one tak ważne, to rzadko mówi się o tym, jakie powinny być, żeby można je było nazywać zdrowymi oraz jak je budować. Wiedzę tą ciężko jest znaleźć, bazując na doświadczeniach własnych lub innych – wszak wiele małżeństw się rozwodzi, a nawet te, które tego nie robią, rzadko kiedy są szczęśliwe i udane. W szkole na lekcjach wychowania do życia w rodzinie również nie porusza się tego tematu, a przecież umiejętność stworzenia dobrego związku z drugim człowiekiem jest, a przynajmniej powinna być, punktem wyjścia do założenia rodziny. Próżno też szukać takich informacji w wytworach kultury (literaturze, filmach czy dziełach sztuki), ponieważ nic tak dobrze się nie sprzedaje jak dramaty i losy kochanków, którzy pokonawszy wiele przeszkód na drodze ku sobie w końcu mogą być razem i jedno z nich z pewnością się zmieni, na lepsze oczywiście, pod wpływem tego drugiego. Ale, niestety, to się nie może wydarzyć. Dlaczego?
Z tego powodu, że zmianę zawsze zaczynamy od siebie. Tylko na siebie i swoje postępowanie mamy wpływ i możemy je dowolnie kształtować. Oczekiwanie tego, że to ta druga strona się zmieni, jest myśleniem naiwnym, ucieczką – od odpowiedzialności i od wzięcia życia w swoje ręce oraz przerzuceniem tejże odpowiedzialności na partnera, co jest bardzo wygodne zresztą. Nie trzeba nic wtedy robić, wystarczy wyrazić swoje roszczenia, bacznie przypatrywać się drugiej połówce czy aby na pewno się należycie stara, a później ją z tych efektów rozliczyć. Gorzej jeśli on/ona nie będzie chciał się zmienić albo będzie mówił, że próbuje i się stara, ale jakoś dziwnym trafem nie wychodzi. Całymi latami można oczekiwać na zmianę, a ona może nie nastąpić. Czas płynie nieubłaganie, dla każdego tak samo i z tego powodu zrzucenie na kogoś innego/zewnętrzne okoliczności/ koleje losu odpowiedzialności za swoje życie, jest zajęciem skazanym z góry na porażkę. Dlatego powtarzam: zmienić możemy tylko siebie.
Jak to zrobić? Przede wszystkim poprzez przeniesienie fokusu w każdej sytuacji z innych na siebie. Wg mnie za często skupiamy się na innych. Myślimy sobie: Jakie jego cechy powodują, że go lubię? Co ona o mnie myśli? Dlaczego tak się zachował/a? Najchętniej weszlibyśmy innym do głowy i czytali im w myślach. Czy jednak o to rzeczywiście chodzi? By czytać innym w myślach, w lot odgadywać ich pragnienia i spełniać wszystkie oczekiwania? Czy jeśli będziemy dość dobrzy zasłużymy na miłość? Czy w ogóle można na nią zasłużyć? Czy jeśli nie kochamy i nie akceptujemy siebie, będziemy w stanie kogokolwiek obdarzyć prawdziwym uczuciem? Oczywiście, że nie. Z pustego i Salomon nie naleje.
A co gdybyśmy skupili się na sobie i swoich potrzebach oraz oczekiwaniach. Zapytaj siebie: Czego oczekuję od związku? Jak chcę się czuć przy partnerze? Co ta relacja mi daje? Czego potrzebuję od partnera? Później można to porównać z odpowiedziami na te pytania i wyciągnąć odpowiednie wnioski: Jak się czuję przy nim/przy niej? Jak on/ona mnie traktuje? Czego mi brakuje? Co czuję w danym momencie i dlaczego?
Pewnie zapytasz teraz: ale jak mam pokochać i zaakceptować siebie? Odpowiem przewrotnie pytaniem: czy zakochałbyś się w osobie, której kompletnie nie znasz? Nie wiesz kim ani jaka jest? Poznaj siebie – swoje zalety, ale i wady. Jeśli chodzi o wady, to zastanów się, co dana cecha, której w sobie nie lubisz, może ze sobą nieść dobrego. Jaka jest Twoja historia? Jakie masz sukcesy i czego nauczyłeś się ze swoich porażek? Z każdego nawet najtrudniejszego wydarzenia postaraj się wyciągnąć lekcję. Praktykuj wdzięczność – zobacz to, co masz i doceń to. Zaakceptuj swoje emocje i spokojnie, gdy się pojawią przyglądaj się im, nie próbuj stawiać oporu, pozwól im być takimi jakimi są, choć to niełatwe. Podróż do wnętrza siebie zajmie Ci pewnie trochę czasu, może i nawet całkiem sporo, ale czas i tak minie, a zapewniam, że taka introspekcja i inwestycja w pracę nad sobą zwróci się z nawiązką i zaowocuje lepszą jakością życia.
Najlepiej wszystko to spisywać, prowadzić dziennik. Psychoterapia dobrze poprowadzona bardzo przyśpieszy ten proces, bo będzie prowadził Cię ktoś doświadczony, kto już przeszedł tę drogę i nie będziesz musiał błądzić po omacku.
Odważ się na tę podróż – do własnego wnętrza – i zrób pierwszy, choćby najmniejszy krok. Gwarantuję, że będzie to coś, co zapadnie Ci głęboko w pamięć i w dłuższej perspektywie przyniesie bardzo wiele korzyści, ponieważ poznasz wtedy najważniejszą osobę w Twoim życiu, czyli samego siebie. Jeśli zaś poznasz siebie, zaakceptujesz, pokochasz czyli się zmienisz, to zmieni się wszystko dookoła Ciebie – na lepsze.